Najnowsze komentarze
Michał Mikulski do: Jedźcie na Erzberg!
@mca - to żaden problem!
no i co???? nie zakładam nowego po...
widziałes date opublikowania posta...
Michał czy jest możliwość zakupien...
Zdaję sobie sprawę, że w przypadki...
Więcej komentarzy
Moje miejsca

04.05.2008 22:30

Zimowe przemyślenia... w maju!

Po raz kolejny już prezentuję zaległy tekst z "szuflady". Powstał on bardzo dawno temu, jednak myślę, że wart jest lektury. I szczerze się przyznam, że mój pogląd w tym temacie mocno się zmienił, ponieważ - mimo, że to jawna hipokryzja - uważam, że jeżdżenie "po polnych drogach" itp. itd. to strata czasu. Ale mimo wszystko tekst zawiera jakieś tam uniwersalne wartości.

Miłego czytania!  

Zimowa aura za oknem sprzyja przemyśleniom i kontemplacji na rozwojem offroadowego światu w kończącym się już roku. Dużo działo się w sferze sportowej, jednakże podejdźmy do sprawy inaczej. Chciałem zebrać swoje roczne doświadczenia, nasuwające się wnioski, a także ogólne spostrzeżenia dotyczące rekreacji motocyklowej.

Szanuj zieleń

Dziennikarstwo oprócz ciężkiej pracy, wiąże się także z dużym nakładem przyjemności. W ciągu swojej, póki co krótkiej, kariery zdążyłem poznać szalenie dużo osób z różnych gałęzi społeczności motocyklowych. Poczynając od Mistrzów Polski Enduro, po sponsorów, kibiców i przyrodników. Zachęcałem do dialogu, rozmów na różnorakie tematy. Jednym z nich była legalność jazdy terenowej.

Jak wszyscy dobrze wiemy (o zgrozo, jeśli ktoś nie wie!) do lasu pojazdem mechanicznym wjechać nie można. Mówi o tym przede wszystkich art. 29. Czy to dobrze? Jak najbardziej tak. Coraz mniej jest zieleni w naszym kraju i trzeba o nią skrzętnie dbać. Czy jednak znaczy to, że mamy pozbyć się naszych motocykli, naszej pasji i zaprzestać jakiegokolwiek jeżdżenia po terenach leśnych? Nie.

Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że przy odpowiednim zachowaniu i wybiórczej jeździe nie wyrządzamy szkód, o jakie jesteśmy posądzani. Większość znanych mi osób jeżdżąca po terenach leśnych wie, że pod żadnym pozorem nie jeździ się po Parkach i Rezerwatach Przyrody. Czasem warto odpuścić sobie łakomy kąsek, jakim może być wyjątkowy podjazd, czy przeprawa, kosztem utrzymania wartości naturalnych.

Kolejną kwestią jest fakt zachowania względem innych uczestników ruchu. Musimy sobie uświadomić, że - przykładowo – jeźdźcy są równie źle postrzegani w środowisku ekologów i innych fanów zieleni, co terroryści-motocykliści. Oczywiście w dużo mniejszym stopniu, ale mimo wszystko. Nie jest to może głównym powodem, dlaczego powinniśmy zwolnić przed grupką jeźdźców. Jest nim za to fakt, że nie powinniśmy wzajemnie stwarzać sobie zagrożenia. Dlatego też odpuszczenie gazu, czy całkowite zgaszenie motocykla jest jak najbardziej w dobrym smaku i po tym można odróżnić prawdziwego offroadowca od „buraka”.

To samo tyczy się spotkania na swym szlaku grzybiarzy, turystów, fotografów itp. itd. Po prostu odpuśćmy trochę. Oczywiście znajdą się „mózgowce”, którzy na widok innych ludzi w lesie na chama próbują podkreślić swoja „wyższość” lub jakiś wyimaginowany status społeczny i odkręcają jak się da, a to na pewno nie poprawia naszego wizerunku.

Myślę jednak, ze większość zna niepisane zasady, którymi powinniśmy się kierować. Zresztą nie potrzeba do tego żadnych zasad – niektóre rzeczy powinno się po prostu wiedzieć.

Linką go!

Żeby jednak wstrzymać trochę samokrytyki, chcę zaznaczyć przerażającą tendencję, jaką zaobserwowałem. Linki, sidła, wnyki – wszystko to na trasach często uczęszczanych przez offrodowców, a czasem nawet na torach motocrossowych! Takie sytuacje zdarzają się z zaskakująco dużo regularnością. Rozmowy na jednym z przyrodniczych forum, jakich byłem świadkiem, przerosły moje najczarniejsze scenariusze. Młodzi fani przyrody umawiający się na rozwieszanie stalowych linek między drzewami?! Czyste szaleństwo…

Ludzie nie zdają sobie sprawy, że linka taka rozwieszona na wysokości szyi w najlepszym przypadku skończy się kalectwem motocyklisty. Niestety pomysłów takich było tam (na forum przyrodniczym), co niemiara, a konsekwencje takiego pojedynczego wybryku mogą być tragiczne. Taka sytuacja miała miejsce na jednym z torów motocrossowych, za zakrętem rozwieszono między dwoma drzewami stalową żyłkę. Skończyło się to i tak w miarę szczęśliwe, gdyż chłopak, który się na takową nadział, przeżył. Sidła w środku zakrętu? Także się zdarzało.

Nie mówię już nawet o wnykach na dojazdówkach do prób. Sytuacja wyglądała nieciekawie i postanowiłem zabrać głos na danym forum …

Zielone światełko w tunelu nietolerancji

Po dłuższej polemice i dyskusji na ten temat, znalazłem w szeregu ślepych fanatyków, osoby kompetentne. Fakt jest faktem, że nie mają zamiaru wspierać naszego sportu, ale chcą zmienić coś w postrzeganiu motocyklistów w środowisku ekologów, a także podejście niektórych motocyklistów do jazdy terenowej.

Co z tego wyniknie? Prawdopodobnie nic, ale dobrze, że wśród stada ekologów-fanatyków znajdują się także racjonalnie myślące osoby.

Reasumując

Nie chodzi mi w żaden sposób o dogryzanie offroadowcom. Chcę raczej zwrócić uwagę na problem, jaki istnieje odkąd powstają motocykle stricte terenowe.

Każdy problem jednak da się rozwiązać. Myślę, że dzięki współpracy obydwu stron powstanie coś ciekawego, a nawet jeśli nie, to sami możecie coś zmienić! Wybierzcie się do okolicznego leśnika, dowiedzcie się czy są w Waszej okolicy tereny szczególnie zagrożone. Może wspólnie znajdziecie miejsce, w którym można zbudować trasę, bądź tor? Często boimy się kontaktu z leśnymi władzami, ale z własnego doświadczenia wiem, że najczęściej są to wykształcone osoby skłonne do współpracy.

Zresztą nie róbmy z siebie takich morderców i terrorystów, na jakich kreują nas media. Dzięki endurowcą często-gęsto odkrywa się nielegalne wysypiska śmieci, czy zapobiega pożarom. Większość z nas informuje, gdy widzi coś niepokojącego, odpowiednie władze. Nie oszukujmy się – 100litrów rozpuszczalnika składowanego w lesie jest dużo bardziej szkodliwe, aniżeli ślad po oponie. Zresztą ślad motocykla jest dużo mniej szkodliwy niżeli ślad przerobionego Suzuki Samuraia okolicznych myśliwych…

Kończąc już – szanujmy przyrodę, szanujmy innych, ale przede wszystkim szanujmy naszą pasję, która wcale nie jest gorsza od zbierania grzybów, czy wędkowania! Walczmy w dyplomatyczny sposób o tolerancję i szacunek, a jeśli sami nie będziemy psuć swojego wizerunku, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kiedyś skończyły się rajdy z siekierkami za motocyklistami…

- 28.12.2006 -

Komentarze : 2
2008-05-11 20:34:25 Beavis

Masz rację, ale jak zaznaczyłem, to moje mocno subiektywne zdanie. Dla mnie strata czasu, dla innych jedyna forma wypoczynku. Jednym się podobają blondynki, a innym brunetki :). Najważniejsze jednak, żeby mieć pasję - bo to nas wszystkich łączy.

2008-05-11 16:30:09 DRider:)

Drogi Michale! Jeśli uważasz, że jazda po tzw. "polnych drogach" to strata czasu, to powiedz mi, gdzie mają jeździć zwyczajni, wiejscy motocykliści, których nie stać nawet na jako taki sprzęt, a co dopiero na dojazdy do najbliższego toru?? Niestety, w naszym kraju miejsc wyznaczonych do "legalnego" pyrkania crossówą jest jak na lekarstwo... Dlatego uważam, ze polne drogi to jedyne rozwiązanie, a przynajmniej mniejsze zło niż np. las. Myślę, że wiesz czym jest siła motocyklowej pasji. Jest mocniejsza niż wszystkie zakazy... Jest celem, dążeniem, które zaczyna zdrowo uzależniać. Realizujmy więc je... Pozdrawiam.

  • Dodaj komentarz